
- 27 marca 2014
- |Poza pracą
- 0
Od kiedy mój mąż, Olaf, dostał pracę na stanowisku specjalisty ds. prawnych w opolskim szpitalu wydaje mi się, że w ogóle nie mam już męża. Prawie codziennie Olaf wraca do domu później niż powinien, a swoje spóźnienie tłumaczy ogromnym bałaganem panującym w papierach i zbyt dużą ilością obowiązków zawodowych. Wierzę mu, bo co mam nie wierzyć, jednak denerwuje mnie, że mąż większą część dnia poświęca pracy i prawie w ogóle nie zwraca uwagi na dom, rodzinę i życie osobiste. W związku ze zbliżającymi się Świętami Bożego Narodzenia, wczoraj dokładnie wysprzątałam dom i zadbałam o świąteczny nastrój i bożonarodzeniowe elementy wystroju, a mój mąż po powrocie z pracy niczego nie zauważył. Dopiero wieczorem gdy usiadł przy kuchennym stole i zaczął opowiadać o całym dniu pracy, otwarcie zapytał czy coś się w naszym domu zmieniło, czy tylko mu się wydaje. No wtedy to już myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok! Przecież świąteczne girlandy nie wiszą w naszym pokoju przez cały rok, a okna nie są zazwyczaj ozdobione żadnymi śnieżynkami i podobiznami Mikołajów!
Cieszę się, że mąż jest zadowolony ze swojej nowej pracy, jednak ja zupełnie nie podzielam jego optymizmu, specjalista ds. prawnych Opole. Chyba wolałam gdy mąż pracował w firmie przewozowej mojego brata – może i nie zarabiał tyle, ile teraz, ale przynajmniej dość często miałam go w domu, a gdy Olaf był ze mną i dzieciakami to zachowywał się jak najlepszy mąż i ojciec na świecie. Teraz w domu mam jedynie marny substytut głowy rodziny. Ja, szyja, musiałam przejąć na siebie wszystkie obowiązki i zacząć myśleć za wszystkich.